Rozdział 23 (Ostatni)

Akcja rozgrywa się pół roku później i przenosi się nad przedmieścia słonecznej Barcelony. 
Jeśli zaś chodzi o głównych bohaterów Harry,Vanessa,Carter i Jayson przerwali poszukiwania Gwen po tym jak policja uznała ją za zmarłą. 
Sprawa złoczyńcy który sprawił że Gwen zabiła Lacey została zakończona wtrąceniem go do więzienia na 25 lat.
A Gwen... Przepraszam Lisa... A zobaczcie sami.

                                                              Część 19
                                                                 Lisa
I pomyśleć jak wiele się zmieniło przez te ostatnie pół roku. Nic mi już nie zagraża i co najważniejsze znalazłam swoje miejsce w życiu. Przy facecie mojego życia którym o dziwo nie został Harry. Długo się wahałam.
Jednak o mojej ostatecznej decyzji zdecydowało pewne wydarzenie.
Zdarzyło się to pięć miesięcy po moim ślubie z Jerrym. Byliśmy już na końcówce po przeprowadzce do Hiszpanii. Mimo to że minęło trochę dużo jak na mnie czasu nie przestałam tęsknić i płakać co noc w poduszkę z powodu Harrego. Nie miało znaczenia nawet to że byłam w trzecim miesiącu ciąży.
W końcu pewnego dnia Jerry nie wytrzymał i wyznał mi całą prawdę że porwał mnie dla mojego bezpieczeństwa przed Harrym. Żebym przez niego nie cierpiała.
 O dziwo mówił to poważnym głosem.
Gdy zobaczył że skinęłam głową podszedł do mnie i wyszeptał że mogę od niego odejść po czym wyszedł do pracy.
Jeszcze dobrych dziesięć minut siedziałam na kanapie i siedziałabym dłużej gdyby nie dzwonek do drzwi.
Jakież wielkie było moje zdumienie gdy ujrzałam Harrego. Miałam ochotę rzucić mu się na szyję. Jednak jego łapczywe spojrzenie świdrujące mój dekolt mnie powstrzymało.
- Hej Lis anie przeszkadzam? - jego przesłodzony głos wyrwał mnie z krótkotrwałego odrętwienia.
- Nie, wejdź - ledwie wydusiłam z siebie głos wypełniony francuskim akcentem. - Co cię sprowadza?
Odwrócił się w moją stronę.
- Ty Liso - wyszeptał.
Zadrżałam.
- Ale ja mam męża, a ty masz Gwen - powiedziałam trzęsącym się głosem.
- Policjant powiedział że umarła a ja nie mam ochoty sprawdzać czy ten bachor żyję.
Ostatnie słowa powiedział z taką odrazą że aż nim trzęsło.
Mną też trzęsło tyle że od płaczu.
Widząc w jakim jestem stanie podszedł do mnie i szepnął:
Ona i tak jest spisana przeze mnie spisana na straty. Ona jest morderczynią. Zabiła mi brata.
I gdy próbował mnie przytulić wymierzyłam mu siarczystego policzka. Nie zniechęciło go to jednak.
Przycisnął mnie do ściany i począł rozpinać mi spodnie.
To było za dużo jak na mnie.
Zgięłam nogę i walnęłam go w kroczę.
Osunął się na podłogę.
Zapięłam guzik i rozporek i pochylona zaczęłam krzyczeć mu prosto w twarz już bez akcentu:
Ty szmato, to tak ci się chce mnie szukać. Znowu zwalasz na mnie że zabiłam Matta. Ty świnio.
- Gwenny? - spytał zszokowany.
- Tak - szepnęłam i zdjęłam soczewki podciągając przy okazji rękaw żeby zobaczył bliznę na mojej ręce. - I pomyśleć że chciałam ocalić ci życie tym ślubem. Teraz nie mam wątpliwości że kocham Jerrego.
- Kochasz go? - spytał zszokowany.
- Tak. I niczego wcześniej tak bardzo nie byłam pewna. Uratował mi zycie. Przed tobą.
Harry zamarł. Wpatrywał się we mnie nieobecnym wzrokiem po czym powiedział ledwo słyszalnym szeptem: I prawidłowo.
 To powiedziawszy wstał i wyszedł.

Nie wiem jak długo myślałam o tym wydarzeniu. Po mimo tego że stało się to miesiąc temu nadal gdy tylko o tym pomyślałam przed oczami pojawiła się twarz Harreo na której malowało się niedowierzanie. Od tamtej pory nie dawał znaku życia.
Westchnęłam ciężko po czym pogłaskałam się po lekko wypukłym brzuchu.
Może to i lepiej?
Moje rozmyślania przerwał odgłos przekręcanego w zamku klucza.
Po chwili do mieszkania wszedł Jerry.
- Gotowa? - spytał a jego twarz rozjaśniła się w promiennym uśmiechu.
- Na co? - spytałam zdezorientowana. - O czymś zapomniałam?
Jerry skinął głową i wręczył mi czerwone kwadratowe pudełko przewiązane złotą wstążką. Otworzyłam pudełko i moim oczom pojawiła się kremowa sukienka złożona w idealną kostkę.
- Bal! - naglę mi się przypomniało.
- Coś w ten deseń - uśmiechnął się tajemniczo.

- Nie wygłupiaj się - zaśmiałam się. - To ty tak na serio z tym ślubem?
- Tak. - odpowiedział patrząc mi prosto w oczy - Chcę żebyś z miłości mnie poślubiła a nie z przymusu jak pół roku temu.
Bez zastanowienia wzięłam obrączkę z tacki którą trzymała Alice i wsunęłam ją mu na palec. Tym razem z pełną świadomością że go kocham.
Spostrzegłam w jego oczach wzruszenie.
Włożywszy mi na palec obrączkę wziął mnie za ręce i zaczął tańczyć.
Było to moje hobby. Czułam się w swoim żywiole. Wirowałam w objęciach Jerrego. Pył wymarzonym partnerem do tańca.
Gdy już poczułam zmęczenie usiadłam po turecku na plaży i wpatrywałam się w fale oceanu.
- Że też chciało ci się tu jechać - szepnęłam do mojego męża który przysiadł się do mnie trzymając w ręce dwa kieliszki z szampanem.
- Uwielbiam cię uszczęśliwiać szepną mi prosto w skórę na moim karku. - I tak będzie zawsze.
W następnej sekundzie rozległ się huk.
Fajerwerki.
Różnokolorowe parasole rozbłyskały na niebie.
Szczęśliwego nowego roku - szepnął.
           
                                                                                                      Barcelona 25.05.2056 roku. 
Drogi Harry, piszę do Ciebie ten list kierując jednocześnie słowa że Ci wybaczam. Rozumiem Twoją sytuację. Wiem o WSZYSTKIM. Nie pytaj jak się tego dowiedziałam. Chciałabym Ci oznajmić że Cię kocham. Jednak miłością braterską. Fakt. Na samym początku wydawało mi się że to jest miłość mojego życia. I jest ale w zupełnie innej odmianie. Ale do żeczy. Urodziła mi się córeczka. Liliana. Nazwałam ją tak na cześć Twojej zaginionej siostry. Przepraszam jeśli Cię tym czynem uraziłam.
                                                                                                                      Twoja Lisa
P.S Zostaniesz chrzestnym?

                                                                                                                        Paryż 30.05.2056 roku.
Lisa! Nie jestem wart Twojego listu a co bardziej żeby zostać chrzestnym Twojej córeczki. Jeśli Ci tak bardzo na tym zależy mogę nim zostać, jednak się zastanów co do Twojej decyzji. Bardzo się ciesze z tego że mi to wszystko wybaczyłaś. Wtedy w listopadzie zachowałem się jak gbur. Nie wiem jak długo będę Cię za to przepraszał. Po prosu nie wiem. Nie zasługuję na tą dobroć od Ciebie. Może Ci się wydawać to głupie, ale czuję że to wszystko wywołało we mnie ZMIANĘ. Tak to głupie ale mi się wydaję że wszystkie znaki na niebie i  na ziemi wskazują na jakąś zmianę w naszych życiach. Dobra kończę ten bezsensowny list. P.S Liliana to wspaniałe imię dla Twojego dziecka.    
                                                                                                                                     Harry
                                                            Koniec

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty